01 kwietnia 2016

Rozdział 2.

Betowała Grindylow

***

Jechali bardzo długo. Michaił zorientował się, że opuścili teren Moskwy i kierowali się w stronę Zielenogradu, gdzie jakiś czas temu car kazał zbudować nowy pałac, mając dość Kremla. Misza starał się nie myśleć o tym, co potencjalnie go czekało. Car cieszył się pozytywną opinią publiczną, ale media ani słowem nie wspominały o jego podejściu do niewolników. O takich rzeczach po prostu się nie mówiło.
Chłopak został oddany do domu aukcyjnego przez sierociniec, w którym się wychowywał. Nie była to rzadka praktyka, sierot nigdy nie brakowało, a domy dziecka nie miały środków na utrzymywanie ich. Większość placówek, za dodatkowe dotacje, oddawała część podopiecznych do sklepów i domów aukcyjnych (im młodsze dziecko tym większe dotacje). Innym dzieciom mówiło się, że kolega został zabrany przez nowych rodziców lub przeniesiony. Sam Michaił również usłyszał te słowa od swojej opiekunki – że przenoszą go w inne miejsce. Cóż, teoretycznie nawet nie został okłamany.
Było mu żal, że wybrano akurat jego, ale nie mógł zdobyć się na nienawiść do byłych opiekunów. To nie tak, że nie mieli wyboru, a Michaił wcale nie miał szczególnie miłosiernych zapędów, jednak kiedy opuszczał sierociniec, było mu obojętne, czy wyślą do innego ośrodka, czy do sklepu jako towar na sprzedaż. Z początku nie obchodziło go nawet, do kogo trafi. Obezwładniający strach przyszedł dopiero później.
Pałac widać było z daleka, unosiła się nad nim jasna poświata. Zdobiona w liściaste wzory brama otworzyła się automatycznie, gdy Syrenka do niej podjechała. Dalej ciągnęła się szeroka brukowana alejka oświetlona gazowymi latarniami. Michaił z otwartymi ustami patrzył, jak zbliżają się do pałacu. Barokowa fasada, spektakularnie oświetlona reflektorami z podjazdu, podobnie jak kremowo-żółte ściany, białe okna oraz wspaniałe marmurowe rzeźby na żywo robiła o wiele większe wrażenie niż na zdjęciach. Samochód zatrzymał się na placu przed głównym wejściem.
– Oleg, zagospodaruj gdzieś chłopaka – polecił Iwanow, kiedy wysiedli. Sam wziął dziewczynkę na ręce i ruszył do frontowych drzwi.
Ochroniarz westchnął.
– Chodź – rzucił do Michaiła i poprowadził go wzdłuż budynku w stronę prawej bastei.
Zielenograd znajdował się w obrębie moskiewskiej strefy ochronnej, rozpraszającej światło na tyle, żeby promienie słońca nie były szkodliwe dla wampirów. System obejmował wszystkie stolice państw zrzeszonych (wszystkie kraje Europy, Afryki Północnej oraz Persję) i większość dużych miast, dlatego za dnia spowijał je nieszkodliwy dla oczu, lecz nieprzyjemny półmrok. Michaił od dziecka musiał pić tran i łykać suplementy, by uzupełnić niedobór witaminy D w organizmie, a na opiekę roślin w miastach szły nieprzyzwoite wręcz sumy.
Michaił owinął się szczelniej płaszczem. Miał gęsią skórkę, zęby mu szczękały, a śnieg trzeszczał pod cienkim podeszwami przemokniętych trampek. Minęli basteję i weszli do parnej oranżerii. Dopiero wtedy Michaił odważył się odezwać.
– Przepraszam, czy to był car? – zapytał jak najbardziej uprzejmym tonem.
– Tak – odparł mężczyzna, jakby wypluwał to słowo.
Przeprowadził Michaiła przez oranżerię i wprowadził do pałacu bocznym wejściem. Szerokimi schodami zaprowadził na drugie piętro. Znaleźli się w prostym, szerokim korytarzu. Ściany były białe, kinkiety złote, ale nierzucające się w oczy, podłoga wyłożona burgundową wykładziną. Po obu stronach ciągnęły się rzędy dębowych drzwi. Ochroniarz doprowadził Michaiła do jednych z nich i załomotał w nie mocno. Po chwili otworzył je młody, zaspany mężczyzna.
– Czego? – burknął, przecierając oczy. Ochroniarz popchnął Michaiła przed siebie. Mężczyzna zmierzył go spojrzeniem. – Przecież miał nikogo nie kupować – zauważył z wyrzutem.
– Najwyraźniej zmienił zdanie – warknął ochroniarz. – Zajmij się nim – polecił, po czym odwrócił się i odszedł.
Michaił wpatrywał się w kolana nieznajomego.
– Jak masz na imię?
– Michaił.
– Nikanor – przedstawił się, wyciągając rękę. Misza uściskał ją niepewnie. Mężczyzna przypatrywał mu się, jakby zastanawiając się, co z nim począć.
– Chodź – mruknął w końcu.
Ruszyli w głąb korytarza. Michaił trzymał się kilka kroków za nim.
– Masz jakieś rzeczy?
– Nie – zaprzeczył chłopak.
– Potem dostaniesz.
Szli dłuższą chwilę w milczeniu. Skręcili raz.
– Wiesz w ogóle, gdzie jesteś?
– W Pałacu Carskim? – Michaił bardziej zapytał niż stwierdził.
Mężczyzna przytaknął i kontynuował przepytywanie.
– Car cię kupił, zdajesz sobie sprawę?
– Tak.
– Boisz się go?
– Nie wiem.
– Powinieneś.
– Dlaczego? – Michaił nie potrafił się powstrzymać przed tym pytaniem.
– Ponieważ on cię prawie na pewno zgwałci – oznajmił Nikanor wciąż tym samym ponurym tonem, ani na sekundę nie zwalniając tempa.
Michaił nie wiedział, co miałby powiedzieć na takie oświadczenie. W pewnym sensie zrobiło na nim wrażenie, ale nie mógł powiedzieć, że go przeraziło. Poniekąd się tego spodziewał. Wykorzystywanie seksualne niewolników przez właścicieli było w Rosji powszechne i, choć nie mówiło się o tym głośno, wszyscy to wiedzieli.
Nikanor zaprowadził chłopaka do garderoby, skąd wzięli trochę ubrań. Mężczyzna wyjaśnił, że wszystkie są wspólne, więc, jeśli Misza będzie czegoś potrzebował, tam zawsze coś znajdzie. Objaśnił też, jak dojść do pralni, suszarni oraz kuchni, przy czym zapewnił, że współlokatorka chłopaka rano pokaże mu drogę. Potem zabrał Michaiła do wspólnej łazienki, gdzie kazał mu się szybko umyć, aż w końcu zaprowadził go do pokoju.
Sypialnia Kseni znajdowała się niedaleko pokoju Nikanora. Było to niewielkie pomieszczenie z dwoma biurkami, dużą szafą i szerokim łóżkiem dla dwóch osób stojącym pod oknem. Ciemnowłosa dziewczyna ledwo uchyliła oczy, gdy Nikanor przedstawiał jej Michaiła. Półprzytomnie odpowiadała mruknięciami na jego instrukcje, a gdy Misza położył się niepewnie na skraju łóżka, przytuliła się do niego mocno.

***

Przy opisie zewnętrznym pałacu inspirowałam się niemieckim Pałacem Moritzburg.

1 komentarz:

  1. Bardzo mi się podoba, a motyw Moskwy to w ogóle bomba! Nie każdy odważa się wybrać tak odważne i trudne miejsce akcji :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Yassmine