Betowała Grindylow
***
Jechali bardzo długo.
Michaił zorientował się, że opuścili teren Moskwy i kierowali się w stronę Zielenogradu,
gdzie jakiś czas temu car kazał zbudować nowy pałac, mając dość Kremla. Misza
starał się nie myśleć o tym, co potencjalnie go czekało. Car cieszył się
pozytywną opinią publiczną, ale media ani słowem nie wspominały o jego
podejściu do niewolników. O takich rzeczach po prostu się nie mówiło.
Chłopak został oddany
do domu aukcyjnego przez sierociniec, w którym się wychowywał. Nie była to
rzadka praktyka, sierot nigdy nie brakowało, a domy dziecka nie miały środków
na utrzymywanie ich. Większość placówek, za dodatkowe dotacje, oddawała część
podopiecznych do sklepów i domów aukcyjnych (im młodsze dziecko tym większe
dotacje). Innym dzieciom mówiło się, że kolega został zabrany przez nowych
rodziców lub przeniesiony. Sam Michaił również usłyszał te słowa od swojej
opiekunki – że przenoszą go w inne miejsce. Cóż, teoretycznie nawet nie został
okłamany.
Było mu żal, że
wybrano akurat jego, ale nie mógł zdobyć się na nienawiść do byłych opiekunów. To
nie tak, że nie mieli wyboru, a Michaił wcale nie miał szczególnie miłosiernych
zapędów, jednak kiedy opuszczał sierociniec, było mu obojętne, czy wyślą do
innego ośrodka, czy do sklepu jako towar na sprzedaż. Z początku nie obchodziło
go nawet, do kogo trafi. Obezwładniający strach przyszedł dopiero później.
Pałac widać było z
daleka, unosiła się nad nim jasna poświata. Zdobiona w liściaste wzory brama
otworzyła się automatycznie, gdy Syrenka do niej podjechała. Dalej ciągnęła się
szeroka brukowana alejka oświetlona gazowymi latarniami. Michaił z otwartymi
ustami patrzył, jak zbliżają się do pałacu. Barokowa fasada, spektakularnie oświetlona
reflektorami z podjazdu, podobnie jak kremowo-żółte ściany, białe okna oraz
wspaniałe marmurowe rzeźby na żywo robiła o wiele większe wrażenie niż na
zdjęciach. Samochód zatrzymał się na placu przed głównym wejściem.
– Oleg, zagospodaruj
gdzieś chłopaka – polecił Iwanow, kiedy wysiedli. Sam wziął dziewczynkę na ręce
i ruszył do frontowych drzwi.
Ochroniarz westchnął.
– Chodź – rzucił do Michaiła
i poprowadził go wzdłuż budynku w stronę prawej bastei.
Zielenograd znajdował
się w obrębie moskiewskiej strefy ochronnej, rozpraszającej światło na tyle, żeby
promienie słońca nie były szkodliwe dla wampirów. System obejmował wszystkie
stolice państw zrzeszonych (wszystkie kraje Europy, Afryki Północnej oraz
Persję) i większość dużych miast, dlatego za dnia spowijał je nieszkodliwy dla oczu,
lecz nieprzyjemny półmrok. Michaił od dziecka musiał pić tran i łykać suplementy,
by uzupełnić niedobór witaminy D w organizmie, a na opiekę roślin w miastach
szły nieprzyzwoite wręcz sumy.
Michaił owinął się szczelniej
płaszczem. Miał gęsią skórkę, zęby mu szczękały, a śnieg trzeszczał pod cienkim
podeszwami przemokniętych trampek. Minęli basteję i weszli do parnej oranżerii.
Dopiero wtedy Michaił odważył się odezwać.
– Przepraszam, czy to
był car? – zapytał jak najbardziej uprzejmym tonem.
– Tak – odparł
mężczyzna, jakby wypluwał to słowo.
Przeprowadził
Michaiła przez oranżerię i wprowadził do pałacu bocznym wejściem. Szerokimi schodami
zaprowadził na drugie piętro. Znaleźli się w prostym, szerokim korytarzu. Ściany
były białe, kinkiety złote, ale nierzucające się w oczy, podłoga wyłożona burgundową
wykładziną. Po obu stronach ciągnęły się rzędy dębowych drzwi. Ochroniarz
doprowadził Michaiła do jednych z nich i załomotał w nie mocno. Po chwili
otworzył je młody, zaspany mężczyzna.
– Czego? – burknął,
przecierając oczy. Ochroniarz popchnął Michaiła przed siebie. Mężczyzna
zmierzył go spojrzeniem. – Przecież miał nikogo nie kupować – zauważył z
wyrzutem.
– Najwyraźniej zmienił
zdanie – warknął ochroniarz. – Zajmij się nim – polecił, po czym odwrócił się i
odszedł.
Michaił wpatrywał się
w kolana nieznajomego.
– Jak masz na imię?
– Michaił.
– Nikanor – przedstawił
się, wyciągając rękę. Misza uściskał ją niepewnie. Mężczyzna przypatrywał mu
się, jakby zastanawiając się, co z nim począć.
– Chodź – mruknął w
końcu.
Ruszyli w głąb
korytarza. Michaił trzymał się kilka kroków za nim.
– Masz jakieś rzeczy?
– Nie – zaprzeczył
chłopak.
– Potem dostaniesz.
Szli dłuższą chwilę w
milczeniu. Skręcili raz.
– Wiesz w ogóle,
gdzie jesteś?
– W Pałacu Carskim? –
Michaił bardziej zapytał niż stwierdził.
Mężczyzna przytaknął
i kontynuował przepytywanie.
– Car cię kupił,
zdajesz sobie sprawę?
– Tak.
– Boisz się go?
– Nie wiem.
– Powinieneś.
– Dlaczego? – Michaił
nie potrafił się powstrzymać przed tym pytaniem.
– Ponieważ on cię
prawie na pewno zgwałci – oznajmił Nikanor wciąż tym samym ponurym tonem, ani
na sekundę nie zwalniając tempa.
Michaił nie wiedział,
co miałby powiedzieć na takie oświadczenie. W pewnym sensie zrobiło na nim wrażenie,
ale nie mógł powiedzieć, że go przeraziło. Poniekąd się tego spodziewał.
Wykorzystywanie seksualne niewolników przez właścicieli było w Rosji powszechne
i, choć nie mówiło się o tym głośno, wszyscy to wiedzieli.
Nikanor zaprowadził
chłopaka do garderoby, skąd wzięli trochę ubrań. Mężczyzna wyjaśnił, że
wszystkie są wspólne, więc, jeśli Misza będzie czegoś potrzebował, tam zawsze
coś znajdzie. Objaśnił też, jak dojść do pralni, suszarni oraz kuchni, przy
czym zapewnił, że współlokatorka chłopaka rano pokaże mu drogę. Potem zabrał Michaiła
do wspólnej łazienki, gdzie kazał mu się szybko umyć, aż w końcu zaprowadził go
do pokoju.
Sypialnia Kseni znajdowała
się niedaleko pokoju Nikanora. Było to niewielkie pomieszczenie z dwoma
biurkami, dużą szafą i szerokim łóżkiem dla dwóch osób stojącym pod oknem. Ciemnowłosa
dziewczyna ledwo uchyliła oczy, gdy Nikanor przedstawiał jej Michaiła. Półprzytomnie
odpowiadała mruknięciami na jego instrukcje, a gdy Misza położył się niepewnie
na skraju łóżka, przytuliła się do niego mocno.
***
Przy opisie zewnętrznym pałacu inspirowałam się niemieckim Pałacem Moritzburg.
Bardzo mi się podoba, a motyw Moskwy to w ogóle bomba! Nie każdy odważa się wybrać tak odważne i trudne miejsce akcji :)
OdpowiedzUsuń