29 marca 2016

Prolog

Betowała Grindylow
***
 Powinniśmy się rozwieść.
Klaudiusz spojrzał zaskoczony na swoją piękną, młodą żonę, która tej nocy miała obchodzić sto pięćdziesiątą rocznicę przemiany. Weronika siedziała przy toaletce, dobierając biżuterię do eleganckiej, wieczorowej sukni.
 Jest Sylwester, teraz chcesz o tym dyskutować?  zapytał Klaudiusz zgryźliwie, nerwowo poprawiając mankiety garnituru.
Za kilka godzin miał rozpocząć się rok dwa tysiące dziewięćdziesiąty trzeci, a oni zobowiązani byli uczestniczyć w sylwestrowym balu charytatywnym. Pojawić się tam miała śmietanka wampirzej arystokracji, w tym senatorowie, członkowie rad niektórych europejskich stolic oraz Rodzina Królewska, uczestnicząca w balu raz na kilka lat. Klaudiusz nienawidził takich imprez, a tegoroczna zapowiadała się koszmarnie. Król w tym roku wypiął się na wszystkich, by spędzić romantyczną noc we dwoje ze swą ukochaną (Klaudiusz nie znosił tej baby), więc obowiązkiem Klaudiusza jako wicekróla było go zastąpić, skoro Weronika  królowa  nalegała na udział, twierdząc, że co by nie zrobili, ta rocznica i tak będzie okropna, a podczas oficjalnego przyjęcia potencjalnie najmniej rzeczy pójdzie źle.
 Tak  odparła, siląc się na spokojny ton.  Zanim powiesz coś, co zmieni moje zdanie na kolejne lata.
 No tak…  Klaudiusz westchnął ze zniecierpliwieniem.  Jesteś pewna, że to przemyślałaś?
 Jestem pewna.
 Przecież to praktycznie nic nie zmieni  burknął.
 Dla mnie zmieni  upierała się.
 Co? Co konkretnie zmieni? Przeniesiesz się do pokoju na drugim końcu korytarza? Będziemy uprawiać seks dwa razy rzadziej niż zwykle? Nie potrzebny nam do tego rozwód.
 Pomóż mi to zapiąć.  Podała mężowi diamentową kolię. On prychną ze złością, ale zgodnie z prośbą zapiął kolię na jej szyi.
 Więc?  nerwowo ponaglił kobietę.
Westchnęła, wyraźnie nie mogąc zebrać myśli. Otwierała i zamykała usta. Klaudiusz usiadł w fotelu. Czekał, aż Weronika zbierze się w sobie.
 Chodzi o ciebie czy o mnie?  nie wytrzymał.
 O ciebie  odparła natychmiast.
Po raz pierwszy w tej rozmowie usłyszał w jej głosie niezachwianą pewność.
 Kurwa  skomentował cicho.  Dawaj, przyjmę to na klatę  rzucił pretensjonalnie swobodnym tonem.
 Bądź poważny  ofuknęła go bez przekonania.
 Jestem, więc o co ci chodzi?
Weronika nerwowo oblizała usta.
 Nie chcę czuć się odpowiedzialna za to, co robisz  powiedziała.
Klaudiusz patrzył na nią zaskoczony.
 Że co proszę?
Wampirzyca przeczesała jasne włosy palcami, nieco psując idealną fryzurę.
 Claude, kocham cię, potrafisz być cudowny, ale…  westchnęła i rozpoczęła tyradę.
Klaudiusz był za stary, by nie zadawać sobie sprawy ze swych wad i za stary, by próbować się zmienić. Jednak wciąż słowa kobiety bolały bardziej, niż mógłby się spodziewać. Kiedy zaczęli się spotykać, przechodził jeden z lepszych okresów, więc Weronika poznała go od najlepszej strony. Miał nadzieję, że dzięki temu przełknie jakoś tę gorszą. Być może ona sama sądziła, że da radę, że on się dla niej zmieni. Nie do końca zdawała sobie sprawę, z czym wiąże się małżeństwo z mężczyzną kilkadziesiąt razy od niej starszym. Klaudiusz nigdy nie był dobry w stałych związkach, jednak miał nadzieję, że z Weroniką będzie inaczej, lepiej, że w końcu mu się uda kogoś przy sobie zatrzymać.
 Uprzedzałem cię, że tak będzie  zastrzegł, kiedy zrobiła pauzę.
 Pamiętam, uprzedzałeś, twoja rodzina też  przyznała spokojnie.  Uwierzyłam, myślałam, że to zniosę, ale wybacz  nie jestem w stanie  podkreśliła dobitnie.
 Więc to twoja wina  stwierdził Klaudiusz z dziecinnym przekonaniem.
Weronika zgrzytnęła zębami. Zmarszczyła gniewnie brwi. Wyraźnie chciała powiedzieć coś nieprzyjemnego,  ale się powstrzymała.
 Nie  stwierdziła tylko.
 Ale czym się przejmujesz? Nie masz na to żadnego wpływu  żachnął się.
 To też jest jeden z głównych problemów tego związku.
Klaudiusz znów westchnął, tym razem z nieskrywanym żalem. Zapadł się w fotelu, jakby na ramiona właśnie spadł mu przytłaczający ciężar. Nie po raz pierwszy czuł się w ten sposób, tym razem doszła narastająca panika, którą zdusił w sobie szybko. Patrzył na poważną twarz Weroniki. Dopiero niedawno jej trupioblada skóra zaczęła nabierać kolorów, nienaturalny blask oczu zelżał nieco, a zbyt idealne ruchy powoli stawały się naturalniejsze.
 Nie patrz tak na mnie  jęknęła Weronika. Głos jej się załamał.
 Przepraszam.  Klaudiusz odwrócił wzrok. Potarł skroń, nagle potwornie zmęczony.  Wróćmy do tego jutro, jeszcze przyjęcie przed nami  powiedział spokojnie.
Weronika skinęła głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine