27 maja 2016

Rozdział 4.

Betowała Davina Baine
***

Michaił dałby wszystko, by w tym momencie znaleźć się w którymkolwiek miejscu na ziemi poza sypialnią Iwanowa. Chłopak stracił nawet rachubę, który raz z rzędu car gwałcił go bezlitośnie. Mężczyzna był ogromny, a jego członek proporcjonalny do masywnego ciała. Ani trochę nie nadawał się do penetracji drobnego Michaiła, nawet przy odpowiednim nawilżeniu i rozciągnięciu, o które car oczywiście nie zadbał. Równie dobrze mógłby przepychać bakłażana przez dziurkę od klucza. Michaił przez krótką chwilę zastanawiał się, co będzie, jeśli Iwanow rozerwie mu zwieracze. Potem poczuł ciepłą wilgoć na udach i przerażenie odebrało mu zdolność racjonalnego myślenia.
Starał się równo oddychać, jednak knebel, przez który drętwiała mu szczęka, skutecznie to utrudniał. Miał zdarte od tłumionego krzyku gardło, oczy piekły przez ciągły płacz. Kolana, na których się wspierał, drżały z wysiłku. Biodra przytrzymywane przez cara w silnym uścisku pokryły się już siniakami. Nadgarstki skrępowane na plecach były zdarte do żywego mięsa.
Michaił już tylko modlił się, by ten koszmar dobiegł końca.
Wreszcie car wbił się w niego po raz ostatni. Niemal pieszczotliwym gestem klepnął go w pośladek i podniósł się z łóżka. Michaił opadł bezwładnie na pościel, wtulając twarz w poduszkę. Jak przez ścianę słyszał kroki i trzask zamykanych drzwi. Jego ciało pulsowało tępym, nieprzerwanym bólem. Chciał stracić przytomność, ale mimo że obraz rozmazywał mu się przed oczyma, świadomość wciąż nie odpływała. Nie po raz pierwszy spróbował wyswobodzić ręce z więzów, jednak tylko podrażnił rany¸ węzeł był zbyt ciasny.
Drzwi znów trzasnęły. Iwanow wrócił do pokoju kompletnie ubrany. Michaił obserwował go spod przymkniętych powiek. Mężczyzna nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. Podszedł do komody, stając do chłopaka plecami. Miał na sobie biały garnitur.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
– Proszę – rzucił Iwanow. Michaił wzdrygnął się na dźwięk tego głosu, chociaż jego głębokie, łagodne brzmienie było całkiem miłe dla ucha.
– Gotowy? – zapytała Haruka, wsuwając się do pokoju. Michaił kątem oka widział jedynie zarys jej drobnej sylwetki.
– Już idę, skarbie – odparł car słodko.
Poprawił jeszcze mankiety i wyszedł z dziewczynką, zostawiając niewolnika samego i wciąż skrępowanego. Michaił odetchnął z ulgą, jednak nie na długo. Serce znów ścisnął mu strach, gdy uświadomił sobie, że być może będzie musiał tak leżeć, dopóki Iwanow nie wróci i nie zgwałci go ponownie. Niewygodnie związane na plecach ramiona ścierpły. Gdy się poruszył, poczuł, że krew na udach skrzepła. Wzbierały w nim mdłości, które usilnie próbował powstrzymać. Wiedział, że jeśli zacznie wymiotować, prawdopodobnie się zadławi.
Nie usłyszał otwieranych drzwi i kroków. Zauważył Nikanora dopiero, gdy ten delikatnie zdjął mu knebel, po czym nożyczkami zaczął rozcinać linkę krępującą ręce. Michaił zamknął z ulgą usta, ramiona zachrzęściły głośno, gdy przełożył ręce do przodu i podkulił je pod siebie. Starał się uspokoić spazmatyczny oddech. Nikanor przyglądał mu się w milczeniu.
– Ubiorę cię, więc nie szarp się, dobrze? – powiedział po dłuższej chwili.
Michaił wolno kiwnął głową. Biernie pozwolił, aby mężczyzna wciągnął mu luźne bokserki i koszulę. Z urywanym stęknięciem przekręcił się na plecy, żeby Nikanor mógł zapiąć guziki.
– Dasz radę iść czy wziąć cię na ręce?
– Weź – jęknął.
Nikanor wsunął mu rękę pod kolana, drugą pod plecy. Niemal bezwładne ciało lało mu się przez ręce. Dopiero po chwili Michaił spiął się i objął go za szyję, opierając głowę na jego ramieniu. Mężczyzna wyniósł go z carskiej sypialni energicznym krokiem. Był wilkołakiem i drobny chłopak nie stanowił dla niego dużego ciężaru. Zaniósł go do gabinetu lekarskiego dla niewolników. Kopnął kilka razy w drzwi. Młody lekarz otworzył mu, natychmiast przesuwając się, by wpuścić ich do środka. Zmierzył Michaiła wzrokiem i bez słowa przejął go od Nikanora.
– Przyślij mi tu kogoś do pomocy – rzucił, wnosząc chłopaka do łazienki przy gabinecie. Posadził go na macie w szerokim brodziku i podstawił miskę pod kran, odkręcając kurek z ciepłą wodą. Wrócił na chwilę do gabinetu, wyłuskał dwie pastylki środków przeciwbólowych. Podał je Michaiłowi razem z kubeczkiem wody.
– Połknij – polecił.
Michaił pojedynczo połknął obie tabletki. Lekarz w tym czasie przejrzał jego książeczkę zdrowia.
– Trzeba ci zrobić szczepionkę przeciw tężcowi – mruknął.
Ksenia wpadła do gabinetu niemal biegiem. Lekarz spojrzał na nią obojętnie.
– Umyj go. – Wskazał brodą miskę z ciepłą wodą.
– Dobrze, proszę pana. – Dziewczyna podwinęła rękawy. – Misza, mogę cię rozebrać? – poprosiła łagodnie, siadając przy Michaile.
Chłopak skinął głową. Uniósł się, by dziewczyna mogła ściągnąć mu majtki. Lekarz w tym czasie poszedł po strzykawkę. Włożył jednorazowe, lateksowe rękawiczki i zrobił Michaiłowi zastrzyk przeciwtężcowy.
– Przytrzymaj – mruknął, przykładając wacik do ranki.
Michaił spełnił polecenie, a lekarz wrócił do gabinetu i zaczął krzątać się przy półkach.
Ksenia dodała do wody trochę mydła hipoalergicznego. Wzięła miękką gąbkę i z wprawą zaczęła delikatnie obmywać Michaiła z krwi i potu. Chłopak czuł, że lek powoli zaczyna działać. Nogi i intymne miejsca był w stanie obmyć sobie sam.
– Ksenia, daj go tutaj, jak skończycie – krzyknął lekarz – i niech majtek jeszcze nie wkłada.
Michaił spojrzał na dziewczynę z przestrachem. Ujęła ostrożnie jego dłoń.
– Nie martw się. Morozow wie, co robi, naprawdę – zapewniła. – Wiem z doświadczenia. – Uśmiechnęła się wymuszenie.
Pomogła Michaiłowi się wytrzeć i z powrotem nałożyć koszulę. Podała mu dłoń, podciągnęła do pionu. Poszła z nim do gabinetu, przytrzymując, gdy z wysiłkiem stawiał rozchwiane, drżące kroki. Z wyraźną ulgą opadł na krzesło z miękkim obiciem. Siedział dziwnie krzywo, nie chciał jeszcze bardziej urazić odbytu. Patrzył na lekarza tępo.
Morozow rzucił na biurko jałowe gazy w papierowym opakowaniu, bandaż i jakąś maść.
– Daj ręce – polecił spokojnie, siadając naprzeciwko Michaiła. Włożył nowe rękawiczki, a chłopak położył przed nim dłonie. Morozow oczyścił otarcia nasączonym płynem do dezynfekcji wacikiem, po czym nasmarował je żelem.
– To maść z alantoiną – wyjaśnił. – Ułatwia gojenie i działa przeciwzapalnie. Zaraz jeszcze nawalę ci tego do tyłka.
Michaił przełknął ślinę.
Lekarz owinął mu rany gazą, a następnie bandażem.
– A teraz na fotel. – Wskazał różowy fotel ginekologiczny.
Michaił popatrzył na niego z nieskrywanym przerażeniem. Morozow czekał, aż chłopak się ruszy, ale on wyglądał, jakby nie zamierzał nawet drgnąć.
– Posłuchaj – Morozow westchnął, zdejmując rękawiczki. – Mogę ci dać tę maść, sam się wysmarujesz, albo pozwolisz na to Kseni. Możesz mieć jednak uszkodzone zwieracze – Michaił drgnął, słysząc, że jego obawy mogły się spełnić – a to wymaga zaawansowanego leczenia.
Michaił patrzył na lekarza jeszcze chwilę, w końcu jednak wstał i ruszył w stronę fotela. Morozow obniżył go i pomógł Michaiłowi się w nim położyć. Obniżył podpórki i zmniejszył ich rozstaw. Michaił ułożył na nich nogi, zakrywając twarz rękami. Słyszał charakterystyczne skrzypienie, gdy lekarz zakładał nowe rękawiczki. Wzdrygnął się, kiedy mężczyzna ostrożnie rozchylił mu pośladki. Zaraz też poczuł zimny, wilgotny wacik, przemywający ranki i obrzęki.
– Ja pierdzielę – mruknął lekarz. – Uwaga, wkładam palec.
– Dobrze. – Michaił odezwał się po raz pierwszy od wejścia do gabinetu.
Śliski, chłodny palec powili wsunął się do jego wnętrza. Lekarz badał go delikatnie, przyświecając sobie małą latarką.
– Dobra, wygląda to paskudnie, ale w gruncie rzeczy nie jest tak źle – oznajmił, w końcu zabrawszy ręce. – Będzie zimne. – Michaił syknął, gdy lekarz znów zaczął smarować go lodowatą maścią. – Zaraz dam ci jeszcze pigułki na gojenie. Pij dużo, nie wstrzymuj stolca i powiedziałbym, żebyś się oszczędzał, ale nie będę się wygłupiał.
Layout by Yassmine